Ostatnio dużo tutaj Świąt, Nowego Roku, zimy i w ogóle. Wczoraj nawet Kraków się zabielił i temperatury z +14 stopni spadły poniżej zera. Tak więc pomyślałam sobie, że może wrzucę coś bardziej wakacyjnego. Ale bez przesady. W końcu sezonu trzeba się trzymać. I tak oto pierwszym wypiekiem, który przyszedł mi na myśl był ten oto piernik. Przepis ukradziony od kucharek ze schroniska na Hali Ornak. Spróbowałyśmy go z moją mamą w te wakacje po raz pierwszy i już jeden gryz wystarczył, żeby stwierdzić z pełną mocą: TO JEST WŁAŚNIE TO. Ogromny (polecam piec z mniejszej porcji lub w dużej blasze), puszysty i niesamowicie aromatyczny. Najlepszy! I ponadto przeprosty w wykonaniu. A na zdjęciach dodatkowo przełożony moimi ukochanymi powidłami śliwkowymi.
Składniki:
2 szklanki cukru
4 szklanki mąki
4 łyżeczki sody
1 łyżeczka cynamonu mielonego
1 opakowanie przyprawy do piernika
3 łyżki kakao
2 jaja
1 słoik powideł śliwkowych
12 łyżek oleju
2 szklanki mleka
wg uznania: orzechy, rodzynki, inne bakalie
Wykonanie:
1. Cukier, mąkę, cynamon, przyprawę do piernika, kakao, jaja, powidła, olej i mleko umieścić w misce. Dokładnie zmiksować na jednolitą masę.
2. Dodać sodę, ponownie zmiksować.
3. Rodzynki sparzyć, a następnie dodać wraz z z orzechami i innymi bakaliami do masy. Wymieszać łyżką.
4. Przełożyć do dużej formy. Piec 50-60 min w 180 stopniach.
Smacznego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz