piątek, 25 stycznia 2013

Kulinarne podróże: Austria

Tym razem wpis bez przepisu, ale zdecydowanie niemniej pyszny niż zazwyczaj. Ostatni tydzień spędziłam w Austrii, delektując się bezgranicznie trzema sprawami: nartami, widokami i (niewielkie zaskoczenie) jedzeniem. Pomyślałam, że podzielę się z Wami moimi kulinarnymi odkryciami z tej części świata. I, co ciekawsze, nie będą to raczej regionalne potrawy, ale głównie produkty prosto z półek sklepowych, których smak tak bardzo mnie urzeka, że od siedmiu lat pozostaje ich gorącą fanką, a wyjazd po prostu nie jest spełniony, jeśli się w nie nie zaopatrzę.


Jako Krakowianka wychowałam się na preclach, ale te tutaj to zupełnie co innego niż krakowskie obwarzanki. Nie są ani lepsze ani gorsze - są po prostu równie wspaniałe.

 Jogurt waniliowy urzekający w smaku i kremowej konstystencji. Zawsze przywożę do domu jeden pełen karton. Tym razem w celu wypróbowania go jako dodatku do wypieków.

 Moje pierwsze odkrycie. Niby nic takiego - takie tam mleczko do kawy, darmowe w knajpce na stoku. Ale smakuje najlepiej na świecie. Wypijam dziennie po kilka. SOLO! W ogóle polecam Tirol Milch - tyrolski nabiał wspaniały.


 Pączki znacznie lepsze niż te polskie. Dlaczego? Delikatne, aksamitne, wydają się zawierać aż zero procent tłuszczu. Najczęściej nadziewane morelową konfiturą lub alkoholem - też przyjemna alternatywa.


Olz to kolejna firma godna polecenia. Ten podłużny rogalik z nadzieniem orzechowym to tylko przykład. Wszystkie ciasta, ciasteczka i bułeczki są wyborne, a szczególnie dobrze smakują na stoku.


Likiery sygnowane nazwiskiem Mozarta - klasa sama w sobie. Dostępne w trzech wersjach smakowych i w różnych wielkościach: od tak maluczkich jak ten na zdjęciu po całkiem pokaźne. Bodajże 15%, jeśli kogoś interesują konkrety ;)

 Tegoroczne odkrycie. Wybór słodyczy w tutejszych sklepach jest po prostu boski, a Milka z Oreo i Daimem spełniła moje największe oczekiwania. Wiedziałam, że takie czekolady pojawią się prędzej czy później, więc cierpliwie ich wyczekiwałam. No i w końcu doczekałam się.


No i na koniec na zdrowo. Austria to raj sałatkowy. Dla każdego znajdzie się coś dobrego. Wybieraj co chcesz, nakładaj, polewaj ulubionym sosikiem i wcinaj ze smakiem. Taki talerzyk syci tak samo, a może nawet bardziej, niż obiad.

Z innych specjałów zdecydowanie nie można zapomnieć o strudlu jabłkowym. Genialny. Postaram się go opatentować na dniach i podzielić się efektami oraz, rzecz jasna, przepisem.
W knajpach zbyt wiele nie bywałam (jedzenie self-made), ale są trzy punkty gastronomiczne, które mogę polecić i które muszę zaliczyć co roku. Jeden: Landzeit - sieć przydrożnych knajpek, niezmiernie uroczych w wystroju i z bogatym menu. Ja zawsze wcinam pizzę. Dwa: Rustica - pizzeria (tak, znowu pizza, ech) w małej miejscowości Huben. Pizza super, klimat bardzo swojski, a wczoraj zjadłam nawet calzone - SUPCIO. Trzy: knajpa dla narciarzy na Giggijoch w Solden. Jedzenie dostajesz od razu, wybór jest niesamowity jak na zwykły bar na stoku, a smak równie świetny. Polecam: bar sałatkowy, musli, bułkę na parze i ŻEBERKA.
Ufff, a więc to tyle na teraz. Następnym razem mniej rozwlekle - będzie po prostu przepis ;)

środa, 16 stycznia 2013

Marchewkowe muffiny na trzy sposoby

Odwieczną zagadką mojego dzieciństwa było: jak można robić słodycze z marchewki? Nie pojmowałam fenomenu ciast, babeczek i koktajli marchewkowych, a nawet - ich widok mnie troszkę odstraszał. Ostatnio przeżywam jednak serię kulinarnych nawróceń (szpinak, cebula, ryż i ser pod wszystkimi postaciami), więc uznałam, że przyszedł czas i na słodką marchew. Na pierwszy ogień muffiny. Marchewkowe babeczki migdałowe brzmiały okej. Lecz mimo wszystko postanowiłam wprowadzić trochę urozmaiceń: jedne z czekoladą, drugie z rodzynkami, a trzecie... tradycyjnie, z cukrem pudrem. No i łamanie dziwnych smakowych uprzedzeń po raz kolejny się opłaciło. Muffiny wyszły pyszne, zdrowe i delikatne jak chmurka.


Składniki na ok. 14 sztuk:
2 jajka
szczypta soli
70 g cukru
100 g mielonych migdałów
1 łyżka mąki pszennej
75 g startej marchwi
cukier puder do posypania
garść rodzynek
6 kostek gorzkiej czekolady
 
Wykonanie:
1. Jajka rozdzielić.
2. Białko ubić ze szczyptą soli na sztywną pianę.
3. Dodać cukier i ubijać, aż powstanie błyszcząca masa.
4. Kolejno dodawać żółtka.
5. Całość ostrożnie wymieszać z migdałami, mąką i startą marchwią.
6. Masę rozdzielić na 3 części.
7. Rodzynki sparzyć, a czekoladę pociąć w drobne kawałeczki.
8. Do jednej części masy dodać rodzynki i wymieszać. Do drugiej czekoladę, również wymieszać. Trzecią pozostawić bez dodatków.
9. Wyłożyć do foremek.
10. Piec ok. 30 minut w 160 stopniach.




Smacznego!

poniedziałek, 14 stycznia 2013

Ślimaczkowe bułeczki cynamonowe

Świątecznych klimatów ciąg dalszy. Tym razem kuszę Was wypiekiem (sprawiedliwość trzeba oddać) mojej mamy. Bułeczki (a właściwie drożdżóweczki) cynamonowe. Wyglądają bajecznie i bajecznie smakują. Cynamon, ciasto drożdżowe i kandyzowana pomarańcza, najlepiej jeszcze na ciepło, mmm... Połączenie prawdziwie rozgrzewające i wywołujące błogi uśmiech na twarzach. A sam przepis na ciasto to rodzinna tradycja. Przekazywany przez pokolenia, kiedyś nawet zagrożony zaginięciem w akcji. Na szczęście uratowany i w dalszym ciągu święcący triumfy na stole.


Składniki na ok. 16 sztuk (sporych rozmiarów):
50 dag mąki pszennej
1 szklanka mleka
50 g drożdży
50 g masła
15 dag + 1 łyżka cukru
4 jajka
1/2 opakowania cukru wanilinowy
gałka muszkatołowa
otarta skórka z połówki cytryny
szczypta soli
rodzynki, skórka pomarańczowa (wg uznania)

Na nadzienie:
8 łyżek cukru
2 łyżki cynamonu

Wykonanie:
1. Zagotować mleko.
2. Odsypać pół szklanki mąki i sparzyć ją z połową szklanki wrzącego mleka. Rozetrzeć i odstawić do ostygnięcia.
3. Drożdże rozetrzeć z łyżką cukru.
4. Ostudzić drugą połowę zagotowanego mleka i zalać nim drożdże. Przykryć i zostawić do wyrośnięcia.
5. Pozostałą część mąki przesiać przez sito i postawić w ciepłym miejscu.
6. Utrzeć 3 żółtka i jedno całe jajko z 15 dag cukru.
7. Do jajek dodać cukier waniliowy, otartą skórkę z cytryny i szczyptę soli.
8. Wyrośnięte drożdże dodać do sparzonej mlekiem mąki. Wymieszać rozczyn i postawić do wyrośnięcia.
9. Sparzyć rodzynki.
10. Roztopić masło i wystudzić.
11. Gdy rozczyn zacznie wyrastać, dodać mąkę i utarte jajka. Wyrabiać.
12. Dodać do rozczynu roztopione masło i rodzynki.
13. Postawić do wyrośnięcia.
14. Zmieszać cynamon z cukrem.
15. Gdy ciasto wyrośnie, przedzielić je na połowy.
16. Jedną połowę delikatnie rozwałkować na grubość ok. 0,5 cm na kształt prostokąta.
17. Posypać nadzieniem, zostawiając ok. 2 cm wolnego miejsca przy jednym brzegu.
18. Zaczynając od przeciwnej strony, zwinąć ciasto w rulon.
19. Pokroić w plasterki grubości ok. 2-3 cm.
20. Każdy plasterek posmarować białkiem i posypać skórką pomarańczową.
21. Tak samo (punkty 16-20) postąpić z drugą połową ciasta.
22. Ułożyć na blasze i odstawić na ok. 20 min do ponownego wyrośnięcia.
23. Piec ok. 15-20 min w temperaturze 180 stopni.

Przepis na ciasto zawarty w punktach 1-13 idealnie nadaje się również na makowce, powidłowce, bakaliowce. W moim domu absolutne must have na święta.


Smacznego!

wtorek, 8 stycznia 2013

Piernik z Hali Ornak

Ostatnio dużo tutaj Świąt, Nowego Roku, zimy i w ogóle. Wczoraj nawet Kraków się zabielił i temperatury z +14 stopni spadły poniżej zera. Tak więc pomyślałam sobie, że może wrzucę coś bardziej wakacyjnego. Ale bez przesady. W końcu sezonu trzeba się trzymać. I tak oto pierwszym wypiekiem, który przyszedł mi na myśl był ten oto piernik. Przepis ukradziony od kucharek ze schroniska na Hali Ornak. Spróbowałyśmy go z moją mamą w te wakacje po raz pierwszy i już jeden gryz wystarczył, żeby stwierdzić z pełną mocą: TO JEST WŁAŚNIE TO. Ogromny (polecam piec z mniejszej porcji lub w dużej blasze), puszysty i niesamowicie aromatyczny. Najlepszy! I ponadto przeprosty w wykonaniu. A na zdjęciach dodatkowo przełożony moimi ukochanymi powidłami śliwkowymi.


Składniki:
2 szklanki cukru
4 szklanki mąki
4 łyżeczki sody
1 łyżeczka cynamonu mielonego
1 opakowanie przyprawy do piernika
3 łyżki kakao
2 jaja
1 słoik powideł śliwkowych
12 łyżek oleju
2 szklanki mleka
wg uznania: orzechy, rodzynki, inne bakalie

Wykonanie:
1. Cukier, mąkę, cynamon, przyprawę do piernika, kakao, jaja, powidła, olej i mleko umieścić w misce. Dokładnie zmiksować na jednolitą masę.
2. Dodać sodę, ponownie zmiksować.
3. Rodzynki sparzyć, a następnie dodać wraz z z orzechami i innymi bakaliami do masy. Wymieszać łyżką.
4. Przełożyć do dużej formy. Piec 50-60 min w 180 stopniach.

 
 
Smacznego!

niedziela, 6 stycznia 2013

Placek jagodowo-jabłkowy

Idealny na zimowe poranki, popołudnia i wieczory, ulubiony przez moich rodziców, a w tym roku również noworoczny. A skoro taki odświętny, to postanowiłam go również trochę przyozdobić, żeby prezentował się stosownie do okazji. I prezentował się. Wspaniale towarzyszył wkraczaniu w rok 2013. 
Tak więc składam Wam, jak zwykle nieco spóźnione, życzenia wszystkiego najlepszego w nowym roku, samych udanych wypieków oraz spełnienia wszelakich marzeń i kulinarnych zachcianek, no i oddaję na Wasze ręce ten oto przepyszny przepis.


Składniki na ciasto:
2 i 3/4 szklanki (400 g) mąki pszennej
1/4 łyżeczki soli
Kostka (200 g) masła (można dodać odrobinę więcej)
6-8 łyżek zimnej wody
Łyżka octu jabłkowego

Składniki na nadzienie: 
750 g winnych jabłek
300 g świeżych lub mrożonych jagód
1/2 szklanki (100 g) cukru
2 łyżki mąki pszennej
Łyżeczka startego cynamonu
Łyżeczka świeżo startej skórki z cytryny
Łyżka schłodzonego masła
Żółtko z dużego jajka

Wykonanie:
1. Wsyp mąkę i sól do pojemnika z metalowym ostrzem (ja używam malaksera), wymieszaj.
2. Dodaj masło pokrojone w kosteczki i ponownie wymieszaj.
3. Dodaj wodę i ocet, obróć kilka razy w malakserze. Gotowa mieszanka powinna kleić się między palcami. Jeżeli nie klei się, dodaj jeszcze 1-2 łyżki wody, po czym obróć w malakserze kilka kolejnych razy.
4. Gotowe ciasto ułóż na folii spożywczej, rozgnieć na placek, zawiń w folię i odstaw do lodówki na około godzinę. W międzyczasie zabieramy się za przygotowanie nadzienia.
5. Obierz, wydrąż i pokrój jabłka w cienkie plasterki.
6. Włóż jabłka do dużej miski, dodaj jagody, cukier, mąkę, cynamon i skórkę z cytryny. Dokładnie wymieszaj.
7. Wyjmij ciasto z lodówki i podziel na dwie równe części.
8. Rozwałkuj jedną część ciasta. Z pomocą wałka przełóż je do formy na tartę i delikatnie dociśnij je palcami do brzegów.
9. Przygotowaną wcześniej mieszankę owocową wyłóż na spód placka. Połóż na niej wiórki masła.
10. Rozwałkuj drugą część ciasta i przykryj nim owoce.
11. Zalep obie warstwy ciasta i pokarbuj brzegi widelcem.
12. Posmaruj placek mlekiem.
13. Wytnij otworki w kształcie migdałów na środku placka.
14*. Jeżeli zostanie nam trochę ciasta, zachęcam do wycięcia z niego gwiazdek lub innych ozdóbek i udekorowania nimi naszego placuszka. +100 do uroku.
15. Piecz 40 min w 200 stopniach.


Smacznego!